Śląsk Wrocław remisuje 1:1 ze Stalą Rzeszów w 19.kolejce Betclic 1.ligi. W stolicy Dolnego Śląska wybrzmiał ostatni gwizdek w tym roku w tych rozgrywkach. Spotkanie, które wprowadziło nas w przerwę zimową było odzwierciedleniem rundy jesiennej dla ekipy Ante Simundzy. Czy we Wrocławiu można realnie myśleć o powrocie do elity?
Dysproporcja
Śląsk Wrocław zawdzięcza swoją pozycję ligową występom na Tarczyński Arena, gdzie zdobyli 21 punktów. Dorobek wydaje się imponujący, ale ostatnie dwa mecze przed własną publicznością nie kończyły się zwycięstwami. Polonia Bytom jako jedyna wywiozła z Wrocławia komplet punktów, a Stal Rzeszów dołączyła do Polonii Warszawa i Wieczystej Kraków wyjeżdżając z podziałem punktów. Ante Simundza musi zbudować na nowo twierdzę na własnym obiekcie jeżeli chce wprowadzić „zielono-biało-czerwonych” do PKO BP Ekstraklasy.
Trener może mieć najlepszy plan na świecie, ale wszystko zależy od ich wykonawców. Śląsk Wrocław wypada w delegacjach bardzo słabo i to jest element, który wymaga poprawy. Tylko dwie wygrane na dziewięć starć nie rokują zbyt optymistycznie w walce o wydostanie się z zaplecza ekstraklasy. Chrobry Głogów i Pogoń Siedlce zostały ukąszone przez tegorocznego spadkowicza, ale tych ofiar na wiosnę musi być więcej.
📍 @TarczynskiArena 🌒
🔜 #ŚLĄSTA pic.twitter.com/KHsRrjPCmx
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) December 8, 2025
O tym wszyscy wiedzą…
Ante Simundza był do znudzenia pytany o grę obronną swojego zespołu, bo tych czystych kont trzeba szukać ze świecą. Daleko w otchłani schowała się bezskazitelna defensywa Śląska Wrocław. Jest to nieprawdopodobne jak piłkarze słoweńskiego trenera tracą gole, a przede wszystkim w jakiej ilości. Patrząc na zestawienie personalne duet środkowych obrońców powinien być już ze sobą zgrany i poukładany. Serafin Szota i Mariusz Malec nie potrafią zamurować dostępu do bramki strzeżonej przez Michała Szromnika. Ilość błędów indywidualnych przeraża i z perspektywy trenera ciężko jest zrobić coś więcej. Dla przykładu użyjmy sytuacji z meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Faul Mariusza Malca, który sprokurował rzut karny dla gospodarzy pozwolił ekipie Piotra Stokowca wyszarpać remis. Tamto zachowanie było po prostu bezsensowne i nie potrzebne.
Bramka Sebastiena Thilla obrazuje coś o czym wszyscy doskonale wiedzą. Defensywa wrocławian nie należy do najszczelniejszych, a rywale to dosadnie wykorzystują. Luksemburczyk znalazł się idealnie w polu karnym i rewelacyjnie wpakował piłkę do siatki wieńcząc składną akcję swoich kolegów. To jest moment na pierwszy kamyczek do ogródka dla Ante Simudzy. Czy ten aspekt gry nie powinien być już poukładany? „Mamy więcej jakości jako drużyna w obronie, niż to pokazujemy” – tak wypowiedział się szkoleniowiec Śląska Wrocław po meczu ze Stalą Rzeszów. Kiedy siódma drużyna ligi zaprezentuje poziom jaki jest od niej oczekiwany?
Boki obrony są intrygująca kwestią, bo o ile lewą stronę zabarykadował Marc Llinares to po przeciwległej stronie dzieje się zdecydowanie więcej. Sezon rozpoczął Tommaso Guercio, który stracił miejsce na rzecz Michała Rosiaka. Młodzi piłkarze rywalizują o miejsce w składzie i jesteśmy zaciekawieni kto zasłuży w oczach szkoleniowca na wybiegnięcie od pierwszej minuty na początku lutego. Obaj dokładali liczby w tym sezonie, które były ważne dla zespołu, ale miejsce jest tylko jedno.

Poszukiwania trwają, ale czy ustaną?
Śląsk Wrocław posiada, a może już tylko posiadał podstawowy duet defensywnych pomocników. Jakub Jezierski i Patryk Sokołowski osiedli na tych pozycjach, ale Ante Simundza rotuje swoimi graczami. Jorge Yriarte wpakował się pomiędzy tę dwójkę i wychodził raz za jednego, a raz za drugiego. Wszystko zależało od dyspozycji dnia danego piłkarza na boisku. Wenezuelczyk potrafił dodać agresji do środka pola zespołu z Wrocławia. Nagle powrócił do łask Yehor Matsenko, który nie dość, że zaczął zbierać minuty to prezentuje się bardzo dobrze. Jego postawa prowokuje nas, abyśmy mówili o ukraińskim zawodniku w superlatywach.
W sytuacjach krytycznych schodził nisko Besar Halimi, a było tak gdy trzeba było zaryzykować. Gracz z Kosowa zameldował się na placu gry już w pierwszej połowie w starciu w Sosnowcu. Słoweński trener przy stanie 0:2 ściągnął Patryka Sokołowskiego, który miał żółta kartkę na koncie i grał w sposób nieodpowiedzialny co mogłoby zakończyć się drugim napomnieniem.
Czy Ante Simundza ustabilizuje środkową linię swojego zespołu? Jaką receptę znajdzie szkoleniowiec Śląska Wrocław na tych graczy, aby wszystkich pogodzić? Przede wszystkim potrzebny jest lider w tej strefie boiska, bo bez niego będzie bardzo ciężko wskoczyć do PKO BP Ekstraklasy.
Konkurs trwa i musi się zakończyć
Dostrzegamy pełnię mieszanki wybuchowej w Śląsku Wrocław podziwiając wachlarz rozwiązań na skrzydłach i na pozycji numer „10″. Co tam się dzieje może spowodować nie mały zawrót głowy u przeciwników. Jednak nie do końca tak jest i pytanie dlaczego?
Ante Simundza zaczynał sezon mając w klubie Mateusza Żukowskiego i Arnau Ortiza, których już nie ma w drużynie. W ich miejsce zostali sprowadzeni Antoni Klimek i Miłosz Kozak. Nie można powiedzieć, aby te transfery były udane. Jeden i drugi po prostu nie zachwyca, a wręcz irytują swoją postawą. Dwaj ofensywni zawodnicy, którzy nie wygrywają pojedynków w obrońcami rywala, a nawet nie wchodzą w nie zbyt często. Obaj robią zdecydowanie za mało wiatru i prędzej są hamulcowymi akcji, niż ich pedałami napędzającymi. Były gracz Puszczy Niepołomice w meczu przeciwko Stali Rzeszów grał do tyłu lub do boku, a zwodami nie zyskiwał terenu.

I to jest wizerunek piłkarzy, którzy są rzucani po boisku i trwają poszukiwania dla nich miejsca na murawie. Wymienność pozycji między trzema graczami za plecami napastnika jest widoczna, ale nie wydaje wymiernych korzyści. Dodajmy do tego Yehora Sharaburę, Piotra Samca-Talara i Lukę Marjanaca i mamy całą grupę graczy, którzy mogą wszędzie zagrać, ale nie wnoszą zbyt wiele. Oczywiście poza 24-letnim wychowankiem klubu, który ciągnie ten wózek.
Przecież Ante Simundza ma w kadrze wspomnianego Besara Halimiego i zapomnianego Maksymiliana Dziubę. Jednak sprowadzenie zimą zawodnika na skrzydło i na ofensywnego pomocnika jest koniecznością, aby Śląsk Wrocław marzył o awansie do PKO BP Ekstraklasy. Nie myślimy o ściągnięciu kogokolwiek, lecz o piłkarzu, który udźwignie ciężar oraz pokaże dryblerski kunszt. Marzymy o człowieku, dla którego będą przychodzili kibice na stadion. Czy zimowe okno transferowe we Wrocławiu będzie lepsze od letniego?
Rozwód, ale dlaczego?
Trwały przez tę rundę poszukiwania człowieka, który zajmie się odpowiednią dystrybucją piłki. W sprowadzonym latem duecie, który przygarnęłaby większość drużyn Betclic 1.ligi nastąpił rozłam. Damian Warchoł i Przemysław Banaszak strzelili razem 29 goli w ubiegłym sezonie i wydawało się, że z ich połączenia Ante Simundza musi skorzystać. On jednak postąpił inaczej, ale czy to był dobry ruch słoweńskiego trenera? Gdy pojawiał się duet byłych napastników Górnika Łęczna było czuć pomiędzy nimi zrozumienie. Oni byli w stanie odnajdywać się na placu gry i zawsze działo się dobrego z tej współpracy. To jest mocny zarzut do szkoleniowca Śląska Wrocław. Czy zamiast wprowadzać na siłę skrzydłowych do środka nie lepiej byłoby podtrzymać nić porozumienia na linii Przemysław Banaszak-Damian Warchoł? Może to jest plan na drugą rundę tej kampanii…
Od niego zależy bardzo wiele
Piotra Samiec-Talar jest graczem, od którego zależy bardzo wiele. Ante Simundza ufa temu piłkarzowi i wie ile on niego może wymagać. 24-latek może jest chwilami nieporadny i kibice mają zastrzeżenia do jego gry, ale nie wiadomo gdzie byłby Śląsk Wrocław bez tego zawodnika. On może być nie widoczny lub podejmować dobre wybory bez ich dobrej realizacji, ale potrafi zrobić coś z niczego. Asysta do Luki Marjanaca pokazuje ile jakości ma ten chłopak i jak bardzo potrzebne są jego dobre dni w zespole z Wrocławia.
Były mecze kiedy Piotr Samiec-Talar był ściągany po zakończeniu pierwszej połowy, kiedy nie pokazywał wymaganego poziomu przez Ante Simundzę. Jednak słoweński trener musi za wszelką cenę dbać o czołową postać w zespole, bo bez tej karty rywalizacja o awans będzie jeszcze trudniejsza. Czy 24-latek utrzyma formę z jesieni?

Mogło być lepiej, ale nie ma tragedii
Śląsk Wrocław zajmuje siódme miejsce po 19. kolejkach Betclic 1.ligi. Mogło być lepiej, ale pozycja do ataku nie jest zła. 4 punkty straty do drugiej Polonii Bytom nie jest wielkim dystansem. Większym problem jest ilośc chętnych do zajęcia tego miejsca gwarantującego bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy. Były mecze, w których „zielono-biało-czerwoni” nie zachwycali jak w Głogowie, ale wygrywali. Sytuacji w drugą stronę też nie brakowało, jak w Łodzi, gdzie pomimo prowadzenie Śląsk Wrocław mecz przegrał.
Ante Simudza ma nad czym pracować ze swoimi graczami, ale dokąd zaprowadzi ten trud ekipę spadkowicza? Na wiosnę indywidualne błyski Przemysława Banaszaka i Piotra Samca-Talara mogą nie wystarczyć do zrealizowania planu jakim jest awans do elity. Czy Słoweniec ulepi zespół, który po roku przerwy wróci na ekstraklasowe boiska? Miejsca na wpadki jest coraz mniej…